Sari i Fuga

Sobota, 23 czerwca 2007

O łał, dzisiaj obudziłam się o 8:10. Grr, zaspałam na FSA. Nie chciałam wejść do klasy w trakcie wykładu, więc jest to pierwsza nieobecność z sześciu.

Po południu za to pojechałyśmy z Tuliką, Simi i Lakshmi na zakupy. Dziewczyny oglądały kurty, a ja pobiegłam wypatrzeć sobie jakieś sari. Było ich baaardzo dużo: wszystkie możliwe kolory, materiały (żorżeta, bawełna, jedwab i inne), gładkie, haftowane, wyszywane koralikami, kryjące i transparentne. Kilka rzędów wieszaków. Ach! Na ladzie obok pierwsze rzuciło mi się w oczy takie turkusowe ze złotym pallu (głowa sari). Było z jedwabiu. Dziewczyny i sprzedawczyni stwierdziły, że pierwszy raz powinnam ubrać cos lekkiego, miękkiego i wygodnego i zaczęły mi szukać czegoś odpowiedniejszego. Zobaczyłam ich co najmniej kilkanaście i już właściwie zdecydowałam się na czarne, lekko przezroczyste z kolorowym wzorem na pallu i brzegach. Ale jakoś wciąż mi po głowie chodziło to pierwsze, turkusowe. Spytałam, dlaczego właściwie nie mogę go mieć, co jest w nim takiego, ze ma mi być niewygodnie. Moją wadą jest, a w tym przypadku zaletą było to, że jestem ciekawska i jak nie dostane logicznego wyjaśnienia, to ciężko mi jest uwierzyć komuś na słowo. Sprzedawczyni powiedziała, że jest za ciężkie, sztywne i trudno się go układa, ale postanowiła go upiąć na mnie, żeby mi to udowodnić. I wtedy stało się cos niesłychanego. Każdy w sklepie, jak mnie w nim zobaczył, od razu krzyknął, że jest dla mnie po prostu idealne. Oczy moich dziewczyn zabłyszczały. Nie musze chyba wspominać o swoich. Sari oczywiście od tego momentu należało do mnie.

Dziewczyny zgłodniały, wiec poszłyśmy cos zjeść. Właściwie one jadły, bo mi to jedzenie totalnie nie smakowało. Blech. Za to spodobały mi się bardzo talerzyki z liści.

Zaraz po powrocie spotkałam się z moim znajomym z wymiany w Warszawie – Raja skończył IIMB i właśnie wpadł z odwiedzinami. Pogadaliśmy trochę i poszliśmy do krawca i fotografa – sama bym ich szukała pół dnia.

Krawiec: moje sari ma być gotowe w środę.

Fotograf: mogłam wziąć 4 zdjęcia za 30 Rs lub cala stronę (36 zdjęć) za 60 Rs. Już się zdecydowałam na te pierwsze, bo w końcu, co ja zrobię z 30 zdjęciami, ale potem sobie pomyślałam, ze jeżeli chcą zdjęcie do głupiego formularza o kartę SIM, to kto wie, do czego jeszcze będą je potrzebować. Tak na marginesie zablokowali mi komórkę, bo złożyłam niekompletny formularz, tzn. bez zdjęcia. Tu nawet, żeby kupić zwykłego pre-paida, trzeba się zarejestrować. Podobno zalecenie antyterrorystyczne.

Dzisiaj jakiś taki zaganiany dzień jest – ledwo wróciliśmy, a już Praneet dzwonił, gdzie jestem, bo mamy wychodzić na imprezę. Przebrałam się i umyłam dosłownie w przeciągu 5 min i od razu wybiegłam z pokoju, a pod bramą okazało się, że i tak czekamy jeszcze na drugiego Sandeepa, którego nazywamy też SanD. Reszta była już w Fudze. Dziewczyny mówiły o tej dyskotece od kilku dni. Okazała się całkiem fajnym miejscem, tylko bardzo drogim. Wejście 600 Rs, a w Karnatace wszystkie puby i dyskoteki muszą być zamknięte o 11 wieczorem. Coś okropnego. Bawiliśmy się wiec bardzo intensywnie, bo w końcu mieliśmy jakieś 2-2,5 godziny. Sandeep miał się po godzinie zmyć i dołączyć do jakiś znajomych gdzieś indziej, ale obiecał mi, że mnie nie zostawi;] Ten facet po prostu prześwietnie tańczy.

Wow, tak w ogóle to wspaniale się bawiłam, mimo że muzyka z sobotniej imprezy na L^2 była wg mnie dużo fajniejsza. Jakiś chłopak próbował mnie zagadać i, kurcze, zapomniałam jak jest w Hindi „Idź do diabła”, a właśnie po to dziewczyny mnie tego dzisiaj nauczyły. Oczywiście nie byłam sama, wiec w tej samej chwili Venkat stanął za mną, objął mnie i popatrzył na tego gościa dzikim spojrzeniem, które mówiło coś w stylu: „Odp**** się. Ona jest moja/nasza” ;]

Jak wróciliśmy na kampus było już po 1 rano. Wszyscy jak jeden mąż poszli do Athicas, czyli naszego sklepiku-baru. I wszyscy zabrali się za jedzenie maggi, czyli gotowanego makaronu w jakimś kiepskim sosie. Miejscowy, a raczej akademikowy przysmak. Ci faceci mogą jeść o każdej porze, a jak nie wiesz, gdzie ich znaleźć, to jeżeli nie są na GTop, to najlepiej szukać ich w Athikas ha ha.

Potem szybko wzięłam prysznic i miałam się położyć do łóżka, ale chłopaki zaczęli pisać do mnie: „Gdzie jesteś? Chodź! Czekamy na ciebie”, więc ostatecznie dokończyliśmy imprezę na GSpot.

Brak komentarzy: