Buddy?

Niedziela, 24 czerwca 2007

Dzisiaj jest raczej leniwy dzien. Wstałam, zjadłam śniadanie z Somdevem, moim oficjalnym buddym, potem siedliśmy na murku kolo boiska do krykieta i przegadaliśmy prawie pół dnia. Na początku go nie lubiłam. W ogóle system buddy jest tu beznadziejny. Jakbym nie miała tu Monthy’ego i Praneeta, to miałabym tu pewnie trochę problemów. Dowiedziałam się przed moim przyjazdem, że zajęcia zaczynają się od poniedziałku, wiec mój buddy nie będzie na kampusie, kiedy przyjadę. To, po co został buddym??? W SGH jesteśmy tydzień przed rozpoczęciem semestru, żeby odebrać naszych obcokrajowców z lotniska, pokazać im uczelnię, miasto, a tu? Jak przeżyłam bez niego 3 dni, to przeżyję i 3 miesiące. W ogóle spotkałam go przypadkowo na L^2 w sobotę i również przypadkowo powiedział mi, że jest moim buddym. Phi! Powiedziałam mu, że ja już mam buddy’ego – Praneeta.

Ale dzisiaj sobie pogadaliśmy i nawet go polubiłam. Spędził trochę czasu w Niemczech i jak wielu Indian jest zainteresowany II Wojną Światową. Porozmawialiśmy więc o Hitlerze, o odpowiedzialności narodowej, o polskiej perspektywie, bo na świecie jest bardziej znana ta zachodnia, o rozwoju Polski i Indii itd.

Dowiedziałam się też co nieco o kastach. Od początku wiedziałam, że mimo oficjalnego zniesienia podziału wciąż istnieją. Ale nie wiedziałam, że reprezentanci najwyższej kasty wciąż noszą przepaski - pasma białych nici, które są ich symbolem (po ang. thread, nie wiem, jak to dokładnie przetłumaczyć, na pierwszym zdjeciu jogini w przepaskach,a na drugim ich produkcja). Oczywiście jest ona pod koszula, wiec nikt jej nie widzi, ale jeżeli ktoś codziennie rano ją zakłada, to jest to bardzo mocny symbol.

Zawsze patrząc na ludzi sprzątających w IIM i tych wszystkich biednych ludzi na ulicach, zastanawiałam się, jak oni się czują. W Polsce właściwie każdy może wpłynąć na swój los. Wiem, że najbiedniejszym rodzinom jest ciężko, ale jeżeli dziecko jest naprawdę pracowite, to może dostać się na studia, otrzymać stypendium socjalne, a po roku najprawdopodobniej naukowe, a jak skończy studia, szczególnie taki SGH czy UW, to ma już bardzo duże możliwości. Mam nawet taką koleżankę w akademiku – bardzo miła dziewczyna, troszkę samotna, troszkę nieśmiała, chyba nie do końca mogąca się odnaleźć w Warszawie, ale mimo to radzi sobie na studiach i wierzy, że zmieni życie swoje i swoich bliskich. Podziwiam ją za tę wytrwałość.

Studia w Indiach są płatne, wiec nie każdy może sobie na nie pozwolić. Powiem więcej, mało kto może sobie na nie pozwolić. Więc takie dziecko urodzone w slumsach wie, że do końca życia będzie pracować w slumsach. Jego wybór jest niewielki – może zdecydować, czy zamiatać ulice czy wypalać cegły, żeby przeżyć. Jak o tym myślę, to smutno mi się robi. Zdaje sobie sprawę, że w Indiach jest tyle dzieci, że wykształcenie ich jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu, ale wciąż myślę, ze powinny mieć chociaż jakąś szanse. Zastanawiam się, czy taka dziewczyna, która pomaga mojej krawcowej, jest szczęśliwa. Czy to już wyższy status być pomocnicą krawcowej? Patrzyłam na nią i widziałam młodą, ładną, błyszczącą twarz. Ale w mojej głowie pojawiły się możliwe słowa rodziców jej chłopaka: „Ona jest tylko pomocnicą w jakimś malutkim zakładzie. Znajdziemy ci lepszą żonę”. Przykre.

Ostatnio sytuacja w Indiach się nieznacznie zmienia. Teraz reprezentanci wszystkich kast mogą iść na studia pod warunkiem, że maja z czego zapłacić. A ci najpilniejsi są zwolnieni z opłat za studia, wiec dla tych najwytrwalszych jest jakąś szansa. Obecnie ok. 20% mężczyzn w IIM nie nosi białej przepaski – tak powiedział Som. Ale jest to temat tabu, wiec lepiej z nikim o tym nie rozmawiać.

1 komentarz:

Motylek pisze...

kosztuja takie studia? czy dla studentow sa jakies stypendia? czy da sie tam pracowac ( jako student)? Jakie sa zasady rekrutacji? Ale sie rozpisalam;) Mam nadzieje, ze odpiszesz... Pozdrawiam serdecznie... odpisz na adres: dagat92@poczta.onet.pl

ps. masz swietnego bloga;) I love India;)