Stres i relaks

Niedziela, 22 lipca 2007

Kurcze no! Pierwszy egzamin w moim życiu w niedziele! Grr, jak tak można! Spałam tylko godzinę. Ale nawet nie potrzebowałam Red Bulla. Myślałam, że 1-2 godziny pisania i będę spać, a tu się okazało, że egzamin trwał 3 godziny. Zaraz po tym chciałam iść na stołówkę, ale było jeszcze 20 min do obiadu, a ja byłam skonana i 20 minut czekania to po prostu wieczność, więc po raz pierwszy zamówiłam maggi u Athikas. I do łóżeczka!

Po drodze zajrzałam do Chiraga, sprawdzić, jak jego przygotowania do egzaminów. Niestety obudziłam mojego braciszka, ale skąd mogłam wiedzieć, że będzie spać po 12?!? Ale śpioch! Siadłam u niego na łóżku, obgadaliśmy MBFI, ale wyszło tak, że oboje w trakcie zasnęliśmy. To się nazywa studenckie życie.

Po godzinie Chirag mnie obudził, bo chłopaki szli na obiad. Wcale nie chciałam iść na obiad, chciałam spać! To chyba zemsta za moją pobudkę. Ech. Powiedziałam, że nigdzie nie idę, ale i tak nie mogłam zasnąć i dołączyłam do nich. Potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy u SanD, a DB czytał Harry Pottera. Ostatnio widzę połowę kampusu z tą książką ;]

Kolo 16 Tulika i Simi jechały do BigBaazar, wiec się z nimi zabrałam. Kupiłam kilka figurek Lorda Ganesha, syna Shivy o postaci słonia. Przynoszą szczęście obdarowanej osobie. Już wiem, dlaczego u nas daje się słonia na szczęście. Kto by pomyślał, że to hinduski zwyczaj.

Pomyślałam, że kupię jakieś sari na zasłonki do akademika w Warszawie. Niektóre są całkiem niedrogie (za cale 6 m sari można zapłacić tyle, co w Polsce za metr bieżący), a naprawdę pięknie zdobione. Wypatrzyłam nawet jedno ładne pomarańczowo-zielone, ale dziewczyny stwierdziły, że na zasłonki znajdziemy coś ładniejszego. Kupiłam za to to czarne transparentne, które zaproponowano mi ostatnio. Tulice się ono strasznie podoba. Przy okazji zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć. Na tym, z welonem na głowie wyglądam, jakby mnie moja siostra prowadziła do ślubu hihi. Aaa, jeszcze jedno, kupiłam sobie naszyjnik, kolczyki i tikę do tego sari. Są śliczne.

Jak wracaliśmy, oczywiście znów robiłam zdjęcia. Udało mi się uchwycić dosyć specyficzny widok w Indiach tj. całą rodzinkę 2+2 na motorze. Czasem nawet jeżdżą tak w 5 osób: z przodu dziecko, potem ojciec, dziecko, mama i najmniejsze maleństwo na rękach u mamy. A nam wmawiają, że motory są niebezpieczne ;] Inna rzecz, że przy takim ruchu ulicznym jak tu i korkach, nawet wariat nie byłby w stanie sobie zrobić krzywdy na motorze.

Wróciłyśmy akurat na kolację i w tym samym momencie zadzwonił Monthy, że zabiera mnie na kręgle. Byłam tak padnięta, że powiedziałam mu, że marzę tylko o łóżku. Poszłam spać o 9. Przed snem napisałam do moich chłopaków „Dobranoc” i rano przeczytałam kilka zabawnych wiadomości w stylu: „Co? Idziesz do łóżka? O tej porze???”, „Ty nigdy nie chodzisz spać tak wcześnie!” ha ha. Jak by powiedział Sudhanshu, shit happens!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Harry Potter, mowisz... :)

A moze sie nie chcesz wyrozniac, to Ci e-booka HP tez moge podeslac :)